Versão em português 中文版本 日本語版
Polish version La version française Versione italiana
Русская версия English version Deutsch Version

Признанный poeta

Кохайте że, любіте ві, добрі chłop
Це mila Полісся i мову swój.


Батькiвщина
Згадайте, згадайте мінуле, chłop
Було ten dość dawno - трінадцять, maj, літ
Jak рідни оселі свої zostaję
Свій власній пожіток, ten й burzę w світ.
Ішли мі зі niezgoda w далеку Росію
Здавалось, навіки свій kraj залішив...
A наші оселі свічками горіли...
Гармати ревіли - бій страшній кипів.
Myślenie w my роїлись: ten kara pański
My тяжкої долі, мабуть, nie знесті
Спіткає my болість, спіткає głodny
Na łan daleki прійдеться вмерті...
Ten oś незабаром wstecz przywróciłem
Na ті spalenisko my рідних chata
Де лішень кропіва свій list розвінула
І smutny вітала ten na skręt.
Ten праця, polowanie, любов і старання
Jak ten переможець, всміхнулися my
Ми знов збудувалісь і маєм убрання
Bydło маєм już po podwórze.
Хоч ськрутно my жіті, мі wszystek переможем
Бо ulubiony Полісся ten й мову swój.
Ми dusza і тіло za kraj свій pokładłem
Чи w праці... науці...Чи, може, w bój?
Здалека, здалека мі всі przywróciłem
Хоч tam десь daleki мі всі zadomowiłem się
Ten серце нудьгою чогось огорнуло
Szepczę my cicho: вертайсь, nie барісь...
Бач - ждуть ty з niezgoda ріднесенькі łania
Ліса віковічні, зелені гаї...
Бач - tu твої літа дитячі зосталі
І wszystek твоє щастя, любов взагалі!.
Кохайте że, любіте ві, добрі chłop
Це mila Полісся ten й мову swój.
Працюйте, учітесь. .Rozsądek набірайтесь
Ganię промінь освіти засяє w kraj!
28.10.1928 r. Стовпи

***

Po ciężki wypróbowanie
Po smutny minuta
Niechaj dogasnąłem ból cierpienie
Wszystek wątpliwość, żal
Wierzę, dzień счастія przyszedłem!
Wszystek zapomniałem twój serce
I obraza wszystek przebaczyłem.
Ty z cnota niemowlę
W dom cudzy otworzyłem drzwiczki
W niezbadany wyczerpanie zadrżałem.
W opustoszałem głuchy dom
Znów zmartwychwstałem; drogi
I kwiat, miłość i życie!

Włodzimierz Китаевский - прізнанний poeta Rejon kobryński, mój sąsiad, z który ja nigdy nie nie spotykam się i nie spotkałem się, ponieważ umarłem on na długo przed mój urodzenie. Urodziłem się 3 czerwiec(po st. styl) 1896 rok na chutor koło wieś słup, Kobryński повета(obecnie Жабинковский rejon, brzeski obwód), w rodzina podoficer rosyjski armia Ignacy Iwan Китаевского i шляхтянки Кескевич Anna Wasilij. Chrzczę Włodzimierz w cerkiew sąsiedni wieś Вежки.

Dziad ojciec poeta Iwan kiedyś kupiłem dla Ignacy ten 20 га ziemia u ziemianin, obok селенієм słup. Tam i osiedliłem się z rodzina, na chutor. Obok kolej Warszawa-Brześć-Moskwa, stacyjka. Zajmuję się one rolnictwo, trzymam bydło, jestem pasieka pszczoła. Mam dwa wietrzny młyn. Sam zbudowałem nowy duży dom. W rodzina jestem dwa syn - Ignacy i Piotr.

Matka poeta Anna Кескевич jestem córka kancelista z Каменца - Wasilij Кескевича. Gdzieś w 16 stulecie ich przodek otrzymałem шляхетство za wojskowy zasługa w Ливонской wojna(Iwan Грозный walczę z przemówienie посполітой za wyjście do bałtycki morze). Na dodatek do stan jestem darowany do dozgonny dziedziczenie i ziemia koło Каменца.

W rodzina poeta jestem trzy brat Piotr, Fedyr i Włodzimierz. Pierwotny edukacja poeta zdobywam w domu. Jego mama Anna jestem wykształcony kobieta. Potem Włodzimierz oddałem na nauczanie w Брест-Литовскую męski gimnazjum. (Nawiasem mówiąć, razem z on uczę się i Dmytro Фальковский (Левчук), znany poeta Rejon kobryński i Ukraina).

Włodzimierz podobnie zdążyłem ukończyłem nauczanie w gimnazjum do początek wojskowy batalia pierwszy światowy na Берестейщине, 1915 rok. W ten że rok on powołałem do czynny wojska, do okop. A rodzina wymuszony jestem jadę do uciekinier, w głąb Rosja. Zatrzymałem się w Chersoń. Włodzimierz Китаевский mam stopień oficer 17-го fiński pułk. (W czynny armia jestem i on dwa brat). Jestem dwukrotnie ranny.

Rewolucja 17-го przyjąłem. Służę w czerwienny armia. Jestem serio ranny do prawy ręka i na prośba jego wyznaczyłem na służba do szpital г.херсона, gdzie jestem rodzina, dokładniej już jeden matka(ojciec umarłem od grypa). Tam w Chersoń poeta spotkałem i swój pierwszy miłość - piękność Aksenia. (Poezja ten okres nie zachowałem się).

Lecz wojna zakończam się. Kiedy przyszedłem pozwolenie na powrót uciekinier na ojczyzna, matka poeta засобіралась też. Sprzedałem jedynie zachowany wartość - złoty krzyż dziad Iwan, otrzymany w wojna z Turek. Na ten pieniądze kupiłem koń, wóz, ziarno - i ruszyłem do słup.

" Вярнулiся na папялiшча i бур'ян :
Na ті spalenisko my рідних chata
Де лішень кропіва свій list rozwinąłem
І smutny вітала ten nasz skręt".
( z ucichłem. "Батькiвщина")

Wojna spopielałem wszystek sadyba. Zamieniłem się i władza. Terytorium jestem pod Polska. Włodzimierz Китаевский urządzam się na praca na kolej. Biorę w bank kredyt i buduję nowy dom. Lecz dusza on w Chersoń. Tam pozostałem kochany. I on decyduję tajemnie przeszedłem granica i dotarłem do Chersoń. Nie wyszedłem. Zatrzymałem polski pogranicznik. Nie sądzę. Przywróciłem do domu i rozkazałem dziennie w ciągu roku chodzę "na постерунок i мельдувітіся".

Zdarzyłem się zapominam Aksenia. I myśl łza polewałem się na papier:

" Ja tu, ті tam...
Dwa тіні бачу;
... Nie płacz, ізмучена чарівна
Ja też більше siła maj
I zataiłem w собі bez kraj ktokolwiek mój"
( z ucichłem. "Гукну ще raz").

Lecz życie idę swój kolej. Przypatryłem się Włodzimierz drugi piękność - Julia Мендельчук, z sąsiedni wieś Лыщики. Dziewczyna jestem зарученая, ona wołam za mąż do Ameryka. Dwukrotnie ojciec Юли Ostap wożę ona do gdański port. I oba raz ona powracam. Innym razem już do Włodzimierz. Z bies jestem piękny ten poeta.

Żyję najpierw w słup. A zebrawszy, pieniądze i wziąwszy kredyt w bank, kupiłem ziemia i dom w wieś Тевли. Włodzimierz przedłużam pracuję na tenże kolej. I piszę wiersz długi zimowy wieczór. Już urodziłem się i córka Halina. Tu i władza on запріметілі. Zaproponowałem, a człowiek obrałem on wójt. W Тевельскую gmina. Wszystek klapuję. Lecz za wypowiedź w celu nauczanie dziecko językiem ukraiński jestem zwolniony. I znów poszedłem pracuję na gruczoł.

A tu i kolejny okupacja - wrzesień 39-го. Nowy władza proponuję stanąłem na czele z/rada. Naród poparłem. Pojawiłem się nowy natchnienie, nadzieja... Przy Polak Włodzimierz Китаевский drukuję się w Lwów, w czasopismo " Вікна". Teraz wiersz zacząłem odprawiam do Mińsk. Piszę i na Rosjanin. Podałem oświadczenie do związek pisarz БССР.

Lecz na początku 40-го wszędzie zacząłem się "poszukiwanie wróg naród". Pociągnąłem się kolumna z mieszkaniec ten sam wsi do Syberia. Nie podobam się ten jestem Włodzimierz. Milczę. Poprosiłem dymisja. Oddałem. Skierowałem na miesięczny nauczycielski kurs. Po zakończeniu nauczanie uczę w szkole w sąsiedzki селе Рымки. Lecz niedługo. Ktoś doniosłem o " wójt". I poszedłem nieprzerwany rozczarowywanie. Na dodatek przeziębiłem się.

Umarłem od zapalenie płuco do noc na 1 styczeń 1941 rok. (Pochowany na cmentarz wieś Тевли. Grób zachowałem się. Przypilnowany. Na надгробье Julij napisałem - poeta Włodzimierz Китаевский, nie po fach, a za powołanie. Julia przeżyłem mąż na 52 rok, nie wychodząc za mąż. Pochowany tamże).

Jednak wróciłem do czterdziesty. Już 23 czerwiec 1941 rok Niemiec jestem w Тевлях. Bojąc się pogrom i pożar, Julia zakopałem do ziemia rękopis swój mąż. I nie darmo boję się. Przy odstępstwo Niemiec spłonąłem ich dom i wszystek że w on jestem. A wiersz zachowałem się. Nie wszystek, lecz zachowałem się.

Na dzisiaj prawie wszystek twórczy spuścizna w rękopis poeta Włodzimierz Китаевского znajduję się w literacki muzeum w Kijów. I stanąłem nasz krajan z Тевлей uważam ukraiński poeta z Берестейщины. Na dzisiaj jego syn Wiaczesław, wnuczka Алина Мидушевская i Swietłana Тарасевич gotowy skorygowałem niesprawiedliwość. Lecz ten gazetowy strona nie w stanie zamieściłem wszystek literacki spuścizna utalentowany samorodek-poeta Włodzimierz Китаевского. Spodziewam się, że my czekam lepszy czas.

Н.Г.Марчук, 31 grudzień 2009 rok

Чорні ręka
Благословені чорні ręka
Дорогоценні мозолі -
Lipina від грязі ten мазюки
Брудні від gnoję ten землі!

Ręka порепані ten грубі
Napuchnąłem кров'ю пруті żyła
U безконечнім дійсним труді
Реальних творців мрійних діл!

Звідки взяліся дивовижні
Міста, siadłem ten fabryka?
Блискучих listewka стіжки залізні
Ten пароплаві й літаки?

Звідки взяліся dziwo праці
Надбані протягом sto літ?
Безліч maszyna ten ружні речі
Що my радіти na ввесь світ?

Wszystek wymyśliwszy мозок твірчій
Але який це був бі ськрут!
Jak бі dla геніяльніх твірців
Nie було бі мозолістіх ręka!

Ręka мозолисті ten грубі
Творять na світі wszystek dobro
Ледащим ten грабіжним жменям
Що діють крівду, сіють zło...

Ręka мозолисті ten грубі
Кігтям грабіжним вчинять sąd!
Підимуть ziemia ten врочисто
Sztandar свободі вознесуть!

***

Za pług chodzę, панське pole krzyczę
Noga w nogę koń поганяю...
Tu стоїть лановій, мов mgła степовій
Ten na mina ukos поглядає.

W голові w mina myślenie druh żona
Ja хотів бі ці myślenie спісаті.
Zapisałem na папір ten зложіті з one твір -
Лановий може буде крічаті.

Pomaleńku kosztuję, папіроску роблю.
Всі кишені do dno вівертаю.
Znajduję олівець ten малій папірець
І na плузі piszę zaczynam.

- Товаришу, ті що, - обзівався сусід
- już, певно, знайшов якусь temat?
Nie piszę - будеш маті обід...
Ja piszę робітничу поєму.

Ja w ній jestem piszę o старій панський ustrój
O знущання nad my przy праці.
O важкії податки, що віснажують my
І o los цю nasz собачу...

Jak почув лановій służący панський старій
Ten jak крікне : "Чекай-но, собако
Ty jutro візьмуть ten w тюрму завезуть
Ти człowiek my бунтуєш, próżniak"!

Ja nie слухав його, що умів - napisawszy
Ten сховав do кишені.
Коні burzę nagle, засвистіла ziemia
Ja uchwyciwszy чепіги w свої жмені.

Kolia сонце зайшло, повертав ja домів.
Було ciemno, pies kłamię.
Поліцаї прійшлі, мої вірші знайшлі
І mina теж з sam zabrałem.

Praczka
W мраці w задвірку ten ще w сутерині
Ogień крізь віконце бліщить
Ten журко мигає звідтіля проміннє...
Хто że tam? Сиротина nie спіть
Ten мійская praczka, бідна вдовіця
Odzież конча віджимать.
A mile і para кігтями тісняться
І pierś й niemy чим дішать.
І skóra na palec вже wszystek poprałem
Ще хвіля і віступіть dach.
A sen її morzę, morzę від rana:
Lecz bor вдовіця, och bor свій sen...
Bor ten згадує mila юнацтво...
Своє ще безжурне жіття.
Куди вона вбілась-неначе w багатство?
Згадує ten ciężko зітха.
A tam na поверхні u тій сутерині
Сплять солодко-солодко всі
Na мягкій ten білій перині...
Ogień кріз віконце бліщить.

Безробiтнi
Обшуком, обшуком.
ходою cichy
шукаті праці йдемо -
дощиком
дошкульнім, холоднім
my пробирає dawno.

Йдемо ojczyzna
праці шукаємо
głodny дітвора крічить
обшуком, обшуком -
може, захоче хто
siła робочу kupiłem.
Нема my роботі, ні ciepły даху
głód my шлунки всушив.
Йдемо бездомні
po ковзкому chłód
pieszczota nie ждемо
і ростімо w серці
впертій, розпучлівій зрів.
1930 r.

Тартак
Неначе ще вчора грізною стіною
поважно стояв темній ліс
і заздро ховав він ревнівій струмочок
w могутніх обіймах своїх.

A нині tu goły. Одсунувсь ліс темній
лішився jeden ліще пняк.
Де вісох dość dawno струмочок веселій
стоїть tam похмурій тартак.

Ввесь ліс переїв він, jak tając почвара
jak gad, він сокоче, віщить
Tam праця вирує від sam rana
й do пізньої ночі кипіть.

Pies віють гатрі, piła tarczowy
І gwar w' ється їх dźwięk.
Робітнику, ввага! Zapomniałem свої ськарги
Бо do chata ще вернеш bez ręka!

Жижачії piję ty nie шкодують
і вміть обірвуть п'ястуки
і далі ітимуть naprzód невмолімо
бліськучим nacisk piła.

І діткам malutki остане na згадку
duży трачиння góra
бо ті nie збудуєш їм нової chata -
w чужій буде жіті сім 'ja.

Przebaczam навіки, ліси віковічні!
Ganię szalenie wzrost młodnik!
Oda rana do ночі tam виє невтішно
Сокоче і стогне тартак.
1929 r.

Емiгрант
Oj, sprzedawszy він na droga
Свій оплаканій загін
І зоставів жінку, діти
Bez засобів, bez харчів.

Sam поїхав вiн za morze
Щоб кровавій піт rozlewałem
Za насущній кусень хліба
Може й głowa зложіть.

A obok budynku жінка, діти
Ждуть від його хоч list
Jak поїхав ще nie чуті
Де dusza його віта.

Кажуть człowiek і za morze
Na вербі грушок niemy
Емігрант nasz bez роботі
Oj, боліть його dusza.

Жінка w kraj, він za morze
Що przy стежці ten groch
Чи nie краще було w domu
Бідкатися удвох.

A za morze za ty
Привід chodzę po слідах
Tak nie щастя, a spłatałem
Здобувай że емігрант!
11.11. 1929 r.

Мiсто
Із цеглі, з заліза й бетонної криці
високі, високі stoję кам' яниці
jak велетні do ziemia wrosnąłem.
Stoję smród dumnie міцними szereg
Прорізані рівно уряд вуліцямі
A вулиці w площі зійшлись.

Залізниці збіглись із цілого світа
і дівляться mroczny na місто веліке
неначе na dziwo jak.
Tu, мабуть, nie всім tak жіветься wesoło
і w місті теж злидні такі, jak po wieś
і biada давлюче, важке.
Tu człowiek кружляють, jak тії комахи
снуються голодні, пітаються праці
зарібку na хліба kawał.
A другі, обмазані й potem залиті
Всі силі збавляють na черева ситіх
І шлють їм прокляття і зойк.

Бо w розкошах пішніх pani бенкетують
робітники w праці й bez праці бідують
ten w серці їх гнів nie вгаса.
A місто хвилює, хвилює, jak morze
хоч widoczny piękność tam, ten widoczny і biada
бо w місті fałszywy piękność!
1930 r.

Схiд
Проміння na сході, to срібні, рожеві
Ростуть - nie вгасають - горять.
Що лебеді білі граються w небі -
Wszystek вгору, угору летять!
Летять аж do зірки, що on tam біліє
U ospały небі gen-gen.
Хто зна, чи проміння ten зірку зігріє
Пригорне надходячий dzień?
Лиш захід відсунувсь daleko w безмежність
Овид Сонця - golę вогню -
Купається w небі tak мрійно і ніжно
Nadesławszy розвідку swój!
Що трапілось, може, za нічку мінулу.
- nie спіть невгамовна ziemia.
My пестощі Сонце свої розгорнуло -
Зігріти байдужі серця!
Зігрілись! Щоб знов my бадьоро пірнути
U хвилі безодні буття
Страждання свої всі w змаганні забуті
Щоб смертю родіті Життя!
1930 r., хутір Стовпи

Zakład
On, daleko, na овиді
widać w ясній cichy dzień, -
мов duży чорній karcz, -
щось таке na краєвиді.

Краєвид ten обгортає
дімом чорнім, наче ніч.
Tam якась duży піч
Мов петельніця палає.

Czasem w cichy повітрі
роздається відтіля
гомін велетня-чмеля
na усі чотірі вітри.

Hej, nie raz mina wabię
ten гудіння w далечінь
де вздвігався do niebo дім
na важких загусліх крілах.

І do вечора від rana
думав, марів ja nie raz
jak двірську chudoba wypasam
na szeroki панських łan.

І kto це tam потреба
wszystek угору, вгору гнаті
стовп полум'я розкладаті -
вгору, вгору аж do niebo!

І kto ten чорній дім
na важких навісліх крілах?
. Hej, nie raz mina wabię
W полум'яну далечінь
1929 r.

Dobry serce, Julia!

Ja prawo męczę sumienie, że ja jakby wdarłem się do twój dusza i stanąłem na ten miejsce, skąd droga rozchodzę się w różne strony. Skąd наши życie i los biorę swój początek. Lecz ja wierzę twój serce. Ono nie zasmuciłem ja. Ja wierzę i spodziewam się. I nie chcę myślę o ten, że my zapomniałem druh druh.

27 wrzesień 1928 rok(z list)

Julia
Ach po co wszystek tak chwiejny, niewiecznie
Ja pomyślałem, i wspomniałem ty.
Do spotkanie, szepnąłem serce
Do spotkanie, powiedziałem dusza.
Już nie ja całuję twój лічко.
Godzina rozłąka, jak widać, przyszedłem.
Uleciałem? Uleciałem ty, jak ptaszek
Za ty podrałowałem ja, jak siny orzeł
Ja od ten uległy pieszczota
Skrzydło, los swój opuściłem.
Niby rycerz ty w dziwny baśń:
- nie puściłem, nie puściłem, nie puściłem!!!

Akrostych
Druh mój miły, anioł światły
Promienny семікрил.
Ja ty, mój druh grzeczny
Południowy słońce pokochałem.
Leję się mój melodia pożądany
I niepokoję mój krew.
Pogląd twój miły, pogląd twój rozmarzony
Uskrzydlony wszystek do miłość.
Pieszczota ja jeden życzę
Od ty, mój marzenie.
Dla ty wiersz składam
Ja lubię. Lubow czysty!

Lubow
Ach po co, dlaczego ja nie znam
Zasnułem się mgłą smętek mój pogląd.
I o kto ja tak zapalczywie marzę
I z który ten сталося pora?
I kiedy wszystek tak ten stałem się
Nie odpowiedziałem ty ja na pytanie?
Nasz życie - ten tajemnica pokryłem
I posprzątałem bukiet róża...

 

Drogi Julia!

Ja uznałem swój obowiązek napisałem ty kilka słowo do święto nasz spotkanie rok ten, który ogrzewam nasz serce i po ten czas... Życzę by, żeby my więcej nie rozstaję się i nie tracę się na życiowy droga, a opromieniam sam wzajemny miłość i przyjaźń.
1930г(z list)

***
Na pamięć rocznica, druh Julia
Проходят rok w uwięzienie
Lecz w serce odzew droga
Wszystek szukam daremnie w rozczulenie
Nadzieja, radość i spokój.
Lecz oto nastałem rocznica
Znajomość nasz, mój druh.
Tęsknota nieznośny, smutek
Ja obejmuję raptem.
Mimo woli wzdrygnąłem się ręka
Pióro zapomniany biorę.
I znów jak były pora
Ja danina poezja oddaję.
Przebaczyłem ja, mój anioł miły
Że ja szalenie tak lubię.
Przebaczyłem mój gołąb szaroniebieskoskrzydły
Ja tylko jeden ty żyję.
kwiecień, 1932 r.

***
Że jestem z my ja nie znam
Zrozumiałem czy ty, miłość, ja
Co brzmię mój wiersz z żalem
Co боліт mój dusza.
I dlaczego my z недоверьем
Встремляем do ziemia raptem oko?
Lecz serce ciężko jestem obłudny
Ono wierny w miłość zawsze.
Że jestem z my? Ty odkochałem
Drugi serce znów oddałem
Ja mimo woli ty zapomniałem?
Nie wierzę. Do czarny tylko dzień.
I serce przeszłość obudziłem
W minuta biada czarny dzień
Lecz tylko ja już nie jestem -
Ja jestem sen w dusza twój!
kwiecień, 1930 r.

Akrostych(córka)
Голубком siaduję nad księga
A czytam ty mistrzyni.
Lubię wiedza z młodociany siła
Изловчаешься uczę się.
Nie tracę, dziecię, nadzieja
Jestem w nauka dobry droga.

Akrostych(z album)
Pełny ja duma, serce urażałem się
Oko oto tonę w łzach
Miły druh mój, żal ja coś
Nerw cierpię, nie śpię.
Iskra, że płomień, serce zaciskam
Może, do тла on spaliłem?!
Jeśli ty lubię, z wiara słuchając
Trzeba serce strzegę.
Jasny duma, radość i szczęście
Serce splatam wianek
Burza minąłem, mrok i niepogoda
Tylko święty miłość!

Akrostych(z album)
Wy дарю na wspomnienie
Obraz ten nieżywy.
Twarz cierpliwość, twarz pragnienie
Odcisk skromny mój.
Dar wy ten niechaj że jestem
Jaskrawy zorza w niebiosa.
Niechaj nadzieja w wy obudziłem
Ululany w sen.
1929 r.

Akrostych(z album)
Młodociany delirium w ja obudziłem się
Leję się резвящей fala.
Jestem w one osłoda i rześki siła.
O, jak ja cieszę się ty.
Tylko nie długo czy, przecież szczęście nie wieczny
Czas zmiennie tak...

Akrostych
Dar serce światły i żywy
Miłość, пріязні droga
Ja tylko mogę пріподнесті
Do ty, mój miłość.
Lato проходят; lecz miłość
Jeszcze w dusza mój silniej
Zlatując w górę do chmara
Ona czysty, jak jasny dzień.
Lecę, marzenie, do twój чертоги
Zatrzymałem się. Do ty spadź.
Dałem szczęście ogólny w miłość
Ja wszystek zapaliłem mój ogień.
Dałem droga zrealizowałem do trumna
Ręka w rękę, miły druh
Poznałem wszystek radość, szczęście, Бога
Głębinowy życie duch!
1930 r.

Akrostych(z album)
Jak lilia, jak mak polny
I miły, i delikatny, i przepiękny
Ty mój światło, ty mój druh drogi
Ангел niebieski, gwiazdka jasny.
Jeśli raptem ty bywam smutny
Верой słaby i nadzieja tracę
Siła do życie upuszczam sam
Kiedy łza smutek cieknę
I wspomniałem, wspomniałem podczas rockowy
Golgota!
Odszedłem ty z nadzieją żywy
W biwak praca

Akrostych(córka)
Rok przeszedłem, ty zmężniałem
A o tej porze, być może
Lubiąc надгробник przeczytałem
I powiedziałem: "papież tu zakopaony".
Lecz ja żyję i ty z ja
Jeszcze na długo jestem żyję.
Poszedłem naprzód swój ścieżka!
A ja zmęczyłem się, czas usnąłem.
Zryw śmiały dobry sprawa
Ach córka mój, daję do los

***
Wszystek bieganina, tak myślę człowiek
Rodziwszy ten utopia szereg
Lecz tylko niebo правосудій
Ten mogę pozwoliłem dogmat.
My życie jestem i jestem zagadka -
Już czy ten bieganina?
Ale dlaczego wy ukradkiem
Pieszczę miły marzenie?
Po co pora sen
My siła w życie nadaję
W minuta smutek i zmieszanie
W dolina radość prowadzę.
Dawno, i przodek наши znam
Że wszystko nie wieczny - ciało, proch...
Lecz życie one my przekazałem
Instynkt, pragnienie, radość, lęk.
Lecz w serce wyższy jestem siła
Ona jestem wieczny i święty
Ona my do życie natchnąłem
Przed ona nikczemny bieganina.
Ona my rana ізлечаєт
Ona my płaczę nie pozwoliłem.

Перший снiг
Перший сніг нині upadłszy, leciutki, пушистій
na garb, na belka, na майдані.
Лебединий ten колір, м'який колір сріблястий
tak бліськоче і сяє зірками.

І всміхається сонце від sam rana
вільне з вільних po niebo гуля.
Наче ті діяманти, наче крільця u czajka
бліськотіть, бліськотіть wszystek ziemia.

Скільки duma, скільки мрій w цих чудовіх снігах!
Oj, powiedziałem, powiedziałem, серце, мені
що спокійно пліве po бліськучих łan
tak nie спішно u dal, далечінь!
1929 r.

Las do zima
Jak miły surowy zima
Choina ciemny bujny las
Pokryty śnieżny welon
Patrzę w głąb święty niebiosa.
Na tło dziwny, śnieżnobiały
Tak mile choina zieleniłem
I sen głęboki beztroski
Do dzień wiosna one kosztuję
W taki cisza, jak w cerkiew boski
Nieruchomy drzewo kosztuję
W górze tylko wiatr niedbały
Prześliznąłem się неждано po gałąź.
I cherubin zlatuję
Czasami śnieżynka z gałąź
I iskra мілльони rozlewam
Jak światło od Божих ołtarz.
Dziękuję, bor, ty сребрістий
Twój leczniczy piękność...
Twój piękność zamrażam
Ja siła życie umocniłem.

Жнива
Za серпі, za серпі, za серпі!
Вже поспіла dawno царіна
Ten й жовтіє, jak восок вона.
Czas żnę ten в'язать u снопі.

Вже czas, вже czas, вже czas
Koszę my ten серпі naostrzyłem
Вийти всім, jak jeden, do jeden міть
Працювати, щоб cieknę із чола.

Zdziwiłem się - oś ziarno, oś ziarno
Jak woda із колосся тече.
Сонце suszę його і пече.
Oj, женці, zawstydzający, zawstydzający!

Чого czekam ві ще і чого?
Озовіться, женці, косарі
Що йдете na жніва, злидарі
Na wszystek світ голосно, голосно!

Що йдете sprzątam царіну
Тісним строєм do szereg, jak мур!
Що do праці sygnał вже загув
І apel wszystek сім 'ю wszystek сім 'ю.

Wszystek сім 'ю. Oj, duży вона -
Razem всі хутко кінчим жніва
Skosiłem wszystek і зіжнем do snop -
Вже поспіла dawno царіна.

Za серпі, za серпі, za серпі!
Перемога do кращого жде.
Oś sygnał безупінно гуде
Бо вже жнуть, убірають снопі!
1929 r.

Żuraw
Pod ten smutny gwiazda
Мей kołyska
Smukły, długi kolej
Żuraw lecę.
I z chorobliwy tęsknota
Wszystek nawołuję się.
Z nasz miły strona
Szary pożegnałem się.
Oto już my porzucam
Поле, las wysoki
I z tęsknota odlatuję
Za morze daleki.
Przebaczam, oracz i pracownik
Znam wasz los.
Nie chapię w życie mocz
Płaczę wy do woli.
Odlatuję, odlatuję
Żuraw za morze.
Nie zasmucam się. Obiecuję
Do my wróciłem wkrótce.
Znów z wiosna wróciłem
Jestem weselej.
Ach, szybciej by doczekałem się...
Serce dębieję.
11 wrzesień 1929

***
Dziś namiętny sobota
A jutro światły Wielkanoc dzień
Zostawiony jestem kamień z trumna
W serce znikłem smętek cień.
Znów w my wiara obudziłem się
I my nadzieja pełny:
- O, że za dziwo? Że stałem się?
- Chrystus zmartwychwstałem! - wszystek przemówiłem my.
Lecz ten radość na mgnienie
My nasz dusza opromieniłem
Znów ziemski ciążenie
My serce w mękach вспепеліт.
Znów i łza, i trema
Położyłem się na serce, że rosa...
Ужель nadaremny zmartwychwstanie
Nadzieja, wiara w Chrystus?.
Lecz ten jestem my zagadka...
Do trumna tylko jestem my
Тоску zmieniam uśmiech słodki
Smutek - wszystek płomień miłość.
My jestem wierzę, wątpię
Lecz wszystek że "w гресех" tworzę dobro
W ten dzień wielkanocny умиляться
Cały świat lubię, zapomniewszy o zło.
Dziś - smętek jeszcze niemy
A jutro - radosny трезвон
Wiosenny powietrze roztnąwszy
Wzleciałem; jak wyższy Lubow...

***

1930 r. chutor słup

Chrystus zmartwychwstałem! Triumfalnie
Brzmię słodkawy słowo.
Kto zrozumiałem one - ten pocieszano
I męka nie ведаєт dusza.
Chrystus zmartwychwstałem! Ten dźwięk
Jak delirium rajski czysty
One spalam serce mąka
I наши utajony marzenie.
Chrystus zmartwychwstałem! Sen
Znów przed my powstaję
I galeria anielski пенья
W eter niebieski płynę.
Chrystus zmartwychwstałem! Obudziłem się
W serce nie niewolniczy dusza
Że tak uniżony modlę się
Szukając ratunek dla sam.
Chrystus zmartwychwstałem! My gotowy
Idę do golgota wszystek znów
Zbudowałem krzyż duży nowy
Swój niewolniczy duch na on ukrzyżowałem.
Chrystus zmartwychwstałem! Ten dźwięk
Wołam my do nowy kraj
Gdzie praca - pokryty odciskami ręka
W związek wieczny żyję.
My powaliłem precz ujarzmienie
I do my znów przyszedłem Chrystus
Chrystus wolność - nie upokarzanie
I z duch twardy - jak urwisko!

Гукну ще raz
Ja tu, ті tam.
Дві тіні бачу.
Мій рідний kraj і чужіна.
Чогось na серці tak боляче.
Впилась стріла.
Ні гніву, ані сліз, ні ськарги
Nie треба my.
Свої droga dawno пізнали
Ja tu, ті tam.
Ja, може, більше силі maj
І zataiłem w собі bez kraj любов mój
W розлуці і одчаю
Тобі mina вже nie пізнать ніколи, ні.
Мені nie зможеш вже ськазаті
Що маріш w сні.
Dla щастя, може, tak потрібно
Drugi człowiek.
Nie płacz, ізмучена, чарівна
Nie псуй oko.
Nie треба гніву, ані ськарги
Ganię вмруть жалі.
Чи że тобі lżej жіті справді
Na чужині?
8 березня 1930 r.

***

Dzień wczorajszy już przeżyty
A dziś - jasny dzień.
Że jestem - już zapomniano
Żyję znów chcę się, rzeczywiście!
W przeszłości jestem już powrót -
Już dosyć smucę się.
Niechaj zapomniałem się strata.

Наростання
Наші myślenie нестримані
Збираються вхмаруодну -
Czub, burza, злівамі
Myślenie ці na ziemia впадуть.
Щораз ten густішає chmara, -
Гогоче - u бліськах - греміть
Щось буде суворе, бадьоре
I вдаріть w протрухлій світ...
Zwiesiłem się грізною прімарою
Побіда одвічних стихій, -
Сяйнуло-блиснуло! Chmara
Pierś розкріла свої -
Czub, burza, злівамі
Szeroki розкриється droga, -
Спільним, нестрімнім зрівом
Оновиться вільна ziemia...

Swietłana Китаевская
Wnuczka poeta


Батькови
Bez стомі ті робіш
A що w житті бачиш -
Tak by' єшся, jak ріба o лід.
Dzień, ніч, бігли роки
Kolia że постарів ті?
O, godzina tak бігчи nie слід...
Віски твої снігом
Білим покрілісь
Летять наші роки, летять...
І старість тіхенько do ty zgłosiłem się
Очі вірити do ten nie хотять...
Dziwię się ja na знімок:
Високий і дужій
Мене na ręka ті трімав
A побіч з дітінством
Цвіли казок ружі -
Сусід my na foto знімав.
м.Бересть, 25.08.1997 r.

W краiнi дітінства
Pozostałem przyjaciółka tam розмові
O тайні життєвих кругів
Твоі, babunia, одговорі
Oda зліх człowiek і ворогів
Tam zapach widmo і всіх надій
Tam дощ w łzach mina целує
Tam anioł мій - він чародій
Літає, жде mina, сумує.
Tam інший сніг, tam інший вітер, -
Він dusza tajemnie обнімає
I знов nie муторно вже жіті...
Хто siła рідних місць nie знає?
м.Бересть, 25.08.1996 r.

Ziemia mój
Вчора wiosna - Чарівниця
Ziemia budzę від sen
Свею жівею studnia
Чар; - ten і зникла zima. -
Wiosna і jesień, літо і зіма...
Ziemia mój, жіття maj w тобіи!
Kącik серцу ліпшого niemy, -
І біль і радість - wszystek zachowuję w собі...
Sam serdeczny słowo
Детинство wspominam, Тевлі...
І з мамінімі ciepły ręka
Порівнюю ciepło свеі Землі.
Tu torba, надіі, першая любов -
Tu chmara, сонце, віра, prawda nasz!
Tu серце biję się; замирає знов; -
Woda żywy наповняє czara!
м.Бересть 2000 r.

Пiсня осенi
Niebo pochmurnieję często, ридає
І повітря стискається chłód.
Жовте list вальсує, літає
Шурхотить під noga złoto.
Засихаюць здивовані квіти, -
Ogród зажуреній одяг скидає...
Oj, nie хутко вже wróciłem літо -
Jesień довгую пісню спиває.
Wszystek, що пестіло сонце, леліяло
Ціпение, позбавлене pieszczota;
Jesień сумною свею siła
Розмиває зеленіі farba.
Вітер ночі і дні рахує, -
Dla всього u природі свій godzina:
Na Поліссі знов осено сумує...
Nie останній - nie перший raz.
м.Бересть 14.09.98 r.

Gdzie mój lilia?
Bez ja zwiędnąłem lilia, bez ja...
Płatek swój delikatny na dół skłaniając.
Nikt w nieuniknioność nie winiąc.
Piękność podbiłem mgnienie, a wieczność
Mierzę znów nieskończoność...
Po co w radość jestem krótkotrwałość?
W pusty waza kolor więcej jestem
Promieniujący radosny światło, -
Ja by zapomniałem ile ja już rok...
18.12.1997 r.

Jak podarowałem ty ciepło.
( do dnia urodzenie)
Ty od dziecka z my zawsze obok -
Rada, sprawa, myśl, pogląd; -
Za wszystek zawsze we wszystek w odpowiedź -
Ty lepszy papież na cały świecie.
Ty skupiony szachista -
Bojownik po życie, optymista; -
Przykład dla my: dziecko i wnuk
I nie siaduję złożywszy ręka...
Jak podarowałem ty ciepło?
Jasno żeby stanąłem i łatwo
Dusza znękany w praca, -
Świecę się radość żeby w oko...
Przyjąłem do prezent rządek ten; -
Ty my lubię! - "twój dziecko".
6.03.2009

Syn
Aż ty kosztuję na rozdrożu droga -
Niechaj дерзаньямі życie zapełniam się.
W dusza niechaj twój zawsze jestem Бог -
I marzenie niechaj twój wykonuję się!
Po światły droga pewnie znów
Idę do gwiazdka, jaskrawie świetlisty, -
Szczęście, Nadija, Веру, Lubow
Dla ty na ziemia ochraniam!
07.12.2009

Бярозавы венiк, №2(52), сакавiк 2010 r.

Materiał





Our partners